Na system przeciwdziałania przemocy domowej składają się nie tylko prawo i instytucje, lecz także ludzie i ich przekonania na temat przemocy. Dotyczy to nas wszystkich, nie tylko osób pracujących w obszarze przeciwdziałania przemocy domowej. Każdy z nas w ciągu swojego życia choć raz znajdzie się w roli świadka przemocy, osoby, wobec której ktoś wykorzysta swoją przewagę, i osoby, która wykorzysta swoją przewagę wobec kogoś innego. Im więcej z nas będzie w stanie zauważyć, że to właśnie przemoc, nazwać ją po imieniu i zadziałać dla jej zatrzymania, tym lepszy świat zaczniemy wspólnie tworzyć.
Aby było to możliwe, niezbędne jest przyjrzenie się własnym przekonaniom na temat rodziny, na temat tego, jak „należy” postępować i jakie wypełnianie roli partnerskiej, roli małżonka, mężczyzny, kobiety, dziecka jest „właściwe”. Rodzina jest jedną z najważniejszych wartości w naszej kulturze – dla jej ochrony powstało wiele przekonań i mitów, które ostatecznie mogą doprowadzić do bagatelizowania przemocy, usprawiedliwiania jej i tym samym powstrzymania przed podjęciem działań.
Ze względu na specyfikę mitów o przemocy wobec dzieci powstał osobny artykuł, który można przeczytać TUTAJ.
Sprawy rodzinne powinny pozostawać prywatne:
„Brudy pierze się we własnym domu”, „Wolność Tomku w swoim domku”, „Zły to ptak, co własne gniazdo kala”, „Mój dom moją twierdzą”, „Na nikogo nie chcę donosić”, „Co sąsiedzi pomyślą, kiedy zobaczą policję?”
Przekonanie to nakazuje utrzymanie tego, co dzieje się w domu, w tajemnicy przed obcymi, jednocześnie wskazując, że takie postępowanie jest okazaniem lojalności rodzinie i tym samym jest godne pochwały. Jest to jeden z czynników najsilniej powstrzymujących zarówno osoby doznające przemocy, jak i świadków przed poszukiwaniem pomocy z zewnątrz. Gdyby na ulicy jedna obca osoba napadła na inną, obcą osobę, każdy z nas prawdopodobnie jakoś by zareagował. Jeśli jednak na parkingu przy jednym samochodzie stoją płacząca kobieta i obrażający ją, krzyczący na nią mężczyzna, wielu z nas może mieć wątpliwości. Bo to przecież ich sprawa i może nie należy się wtrącać. Jednocześnie z samej definicji przemocy (patrz TUTAJ) wynika, że osoba krzywdzona jest pozbawiona przewagi i na pewno nie jest w stanie własnymi siłami poradzić sobie z tą sytuacją. Dlatego niezbędne jest otrzymanie pomocy z zewnątrz – czy to od przedstawicieli służb, czy od życzliwej dalszej rodziny, przyjaciół, sąsiadów. To m.in. dlatego mówi się, że przemoc karmi się milczeniem. Często im wcześniejsze wtrącenie się i odpowiednia interwencja, tym większa jest szansa na to, że uda się zapobiec eskalacji przemocy.
Przemoc występuje tylko w rodzinach patologicznych:
„O przemocy możemy mówić tylko w przypadku alkoholików”, „Ale oni mają wyższe wykształcenie”, „Przecież to porządna rodzina – niemożliwe, żeby była tam przemoc”
Przekonanie o tym, że przemoc dotyczy jedynie rodzin ”patologicznych”, z którymi większość społeczeństwa nie utrzymuje bliskich kontaktów, pozwala czuć się bezpiecznym w gronie „porządnych obywateli”, których „coś takiego przecież nie dotyczy”. Jednak perspektywa ta zniekształca postrzeganie przemocy, tak że gdy dotyczy ona osób z „dobrych domów”, zarówno świadkom, jak i osobom krzywdzonym często towarzyszą wątpliwości: „Czy to naprawdę może być przemoc?”. Przemoc domowa zdarza się bez względu na pochodzenie, status społeczny i materialny i pozostaje jednym z najbardziej demokratycznych zjawisk psychospołecznych.
Przemocy należy obawiać się od obcych, a nie od bliskich:
„Bliscy nie krzywdzą”
Przekonania takie wywodzą się przede wszystkim z założenia, że rodzina powinna dla każdego z jej członków stanowić bezpieczną przystań. Nadzieja na to, w połączeniu ze wspomnianą wcześniej, kulturowo wpojoną lojalnością wobec rodziny, bez względu na wszystko może dawać niebezpieczne skutki. W najłagodniejszym przypadku może prowadzić do bagatelizowania przemocy lub niezauważania jej, bo „skoro to są moi bliscy, to nie mogą mnie krzywdzić”, „robią to dla mojego dobra”. W najgorszym przypadku zaś może wywoływać bardzo silne przekonania o słuszności takich metod wywierania wpływu i sposobu pozostawania w relacji. Warto więc zaznaczyć, że z doniesień policyjnych wynika, iż najwięcej przestępstw jest popełnianych właśnie w obrębie rodziny.
Najczęstszą formą przemocy jest bicie:
„Nikt nikogo nie pobił, więc nie ma przemocy”, „Ale na ciele nie ma śladów”
Taka perspektywa zawęża przemoc jedynie do agresji fizycznej. Jednak z badań wynika, że najczęściej występującą formą przemocy domowej jest przemoc psychiczna (która w praktyce towarzyszy każdemu innemu rodzajowi przemocy), często przez osoby krzywdzone uznawana za bardziej dotkliwą. Okazuje się, że czasem łatwiej znieść uderzenie niż nieustanne upokarzanie, szyderstwa, krytykę czy raniące do głębi słowa, które nierzadko odciskają swoje piętno na psychice człowieka na znacznie dłuższy czas niż jakiekolwiek siniaki.
Przemoc domowa – to nic takiego:
„Mnie ojciec też lał, a wyrosłem na ludzi”, „A myślałaś, że małżeństwo jak wygląda?”, „Przecież nic takiego ci się nie stało”, „W dzisiejszych czasach wszyscy są tacy przewrażliwieni, wszystko teraz to przemoc”
Przemoc usprawiedliwiano w przeszłości wieloma mitami lub przekonaniami, które dziś coraz mocniej się kwestionuje. To z kolei przekłada się na możliwość, by nazwać przemoc przemocą i tym samym działać na rzecz jej powstrzymania. Na jej stosowaniu bowiem nikt nie zyskuje, a wszyscy tracą: osoby jej doznające cierpią w związku z doświadczaną krzywdą, świadkowie, często dzieci – w związku ze strachem i bezsilnością, a z czasem odcięciem się od uczuć lub powielaniem przemocy, co skutkuje uznaniem jej właśnie za „normalną”, a osoby stosujące przemoc – w związku z odrzuceniem i osamotnieniem, do których doprowadzają swoim zachowaniem. Być może żadne zjawisko w rodzinie nie ma więc aż tak kształtującego na całe życie charakteru, jak doświadczenie przemocy domowej.
Osoba doznająca przemocy zasługuje na przemoc i powinna się wstydzić:
„Twoja rodzina świadczy o tobie”, „Widocznie nie dość się starasz”, „Sama jest sobie winna”, „Pewnie jakoś go sprowokowała”, „Wina zawsze leży po obu stronach”, „Gdybym zrobiła coś inaczej, toby się nie zezłościł”, „Popatrz, do czego mnie zmuszasz”
Nikt nie zasługuje na przemoc. Nie ma też niczego, co można by powiedzieć lub zrobić tak, aby adekwatną reakcją na to było stosowanie przemocy. Wokół winy i odpowiedzialności za przemoc narosło wiele mitów. Często osoby doznające przemocy czują wstyd lub poczucie winy za tę przemoc, ale także osoby stosujące przemoc obwiniają osoby krzywdzone o to, że nie podporządkowały im się, więc „zmusiły” je do użycia przemocy. Chcemy wierzyć, że jeśli sami będziemy zachowywać się „poprawnie” – nie będziemy prowokować, będziemy ulegli, będziemy nosili odpowiednie ubrania – być może przemoc nas nie spotka. Skupiamy się więc na „niepoprawnym” postępowaniu osób krzywdzonych. Doznanie przemocy nie zależy jednak od nas, tylko od tego, czy spotkamy na swojej drodze osobę gotową do zastosowania wobec nas przemocy. I to tylko ona jest odpowiedzialna za przemoc, której używa.
Osoba doznająca przemocy akceptuje przemoc:
„Gdyby naprawdę cierpiała, odeszłaby”, „Może ona to lubi”, „Widziały gały, co brały”
Jest cała gama różnych powodów, dla których osoba doznająca przemocy może nie zdecydować się na rozstanie. Czasem na przeszkodzie stają liczne mechanizmy, w które przemoc wikła tę osobę (patrz: pranie mózgu), obniżające jej wiarę we własne możliwości poradzenia sobie bez krzywdzącej ją osoby. Innym razem powody są przyziemne: osoba jest zbyt zastraszona groźbą skrzywdzenia, zabójstwa lub odebrania dzieci albo brak jej środków, aby móc odejść.. Należy też zaznaczyć, że przemocy można doznawać także po rozstaniu – jest to tzw. przemoc poseparacyjna.
Należy znieść wszystko dla dobra dzieci:
„Lepszy taki ojciec niż żaden”, „Rozstanie rodziców to najgorsza trauma dla dziecka”
Z badań wynika wyraźnie, że dzieci ponoszą zdrowotne i emocjonalne konsekwencje przemocy nie tylko wtedy, gdy doznają jej bezpośrednio, lecz także wówczas, gdy są świadkami takich zachowań jednego z rodziców wobec drugiego. Uwzględniono to w nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej z 2023 roku, zapisując oficjalnie w prawie, że dziecko, które jest świadkiem przemocy domowej, również jej doznaje. Dzieci uczą się o sobie samych, o tym, jak mają wyglądać bliskie relacje, o rolach mężczyzn i kobiet, o sposobach rozwiązywania konfliktów i wielu innych sprawach od dorosłych, których na co dzień obserwują. W sytuacji, w której coś zagraża rodzicowi dziecka, dziecko także odczuwa strach, bezradność czy gniew. Z czasem uczy się, że świat dzieli się na dominujących i dominowanych i że opłaca się być tym dominującym. Choć rozstanie rodziców nie jest nigdy łatwe, wyniki badań pokazują jasno, że dzieci znoszą je lepiej niż nieustanną atmosferę napięcia lub agresji w domu. Dla ich dobra należy dążyć do zatrzymania przemocy i pokazania wzorców życia rodzinnego opartych na wsparciu, miłości, przyjaźni i życzliwym wzajemnym traktowaniu.
Przyczyną przemocy jest alkoholizm:
„Gdyby tylko przestała pić, na pewno wszystko byłoby dobrze”, „Tylko kiedy wypije, robi się aż tak agresywny”
Problem alkoholowy i przemoc często współwystępują ze sobą. Nie da się jednak powiedzieć, by to właśnie obecność alkoholu powodowała przemoc. Wprawdzie w ok. 85% rodzin z problemem alkoholowym dochodzi do aktów przemocy, ale już tylko ok. 50% rodzin z problemem przemocy domowej mówi o przemocy z udziałem alkoholu. Alkohol i uzależnienie od niego służą często jako sposób zagłuszania nieprzyjemnych emocji: wstydu, poczucia winy, smutku, pustki. Osoby stosujące przemoc często także nie dopuszczają do siebie takich emocji, uważając, że są one objawem słabości, a przecież nauczyły się, że w życiu należy być silnym. Można więc powiedzieć, że problemy te współwystępują, ponieważ mają wspólną przyczynę, jednak bez zaadresowania jej nie ma żadnej gwarancji, że osoba stosująca przemoc przestanie ją stosować po zaprzestaniu picia. Istnieją wręcz przypadki, w których po odstawieniu alkoholu przemoc wobec bliskich nasila się.
Osoba stosująca przemoc jest chora psychicznie:
„Nikt zdrowy na umyśle nie zrobiłby czegoś takiego swojej rodzinie”, „To jakiś narcyz”, „On jest chyba chory, kogoś takiego trzeba ratować, na pewno po leczeniu będzie inaczej”
Mity o chorobie i o alkoholu są nieco podobne do siebie. Zakładają one, że musi istnieć jakieś inne wyjaśnienie tego, co robi osoba stosująca przemoc. Bo przecież nikt normalny nie postępowałby tak wobec ukochanych osób. Badania w poszukiwaniu zaburzeń psychicznych w grupie osób stosujących przemoc wykazały, że odsetek cierpiących na choroby lub dysfunkcje jest identyczny jak w reszcie populacji. Przemoc nie występuje jako objaw choroby – występuje, ponieważ dana osoba nauczyła się, że to właśnie taka strategia jest najskuteczniejsza w osiągnięciu swojego celu.
Osoby stosujące przemoc są z natury agresywne:
„On stosuje przemoc? Ale to taki uprzejmy, elegancki mężczyzna!”, „Często do nas przyjeżdżają, nigdy nie widziałam, żeby źle odnosiła się do dzieci”
Nie bez powodu opisując przemoc, można posłużyć się metaforą tytułowego bohatera noweli „Doktor Jekyll i pan Hyde” Roberta Louisa Stevensona. Często osoby stosujące przemoc potrafią uruchomić dwie kompletnie różne strategie zachowań wobec różnych grup osób. Wobec dalszej rodziny, znajomych czy przyjaciół mogą one pozostawać uprzejme i czarujące, z kolei dla najbliższych stawać się tyranami. To m.in. ta różnica w sposobach zachowania sprawia, że osoby krzywdzone boją się, iż pracownicy służb nie uwierzą, że osoba stosująca przemoc faktycznie dopuszcza się zachowań przemocowych, gdy nikt nie patrzy. Osoby stosujące przemoc często obawiają się konsekwencji i domyślają się, że ich postępowanie jest nieakceptowalne, dlatego usiłują je ukryć. Domyślają się również, że osoby najbliższe są tak uwikłane w relacje, że ich nie porzucą lub nie odważą się zgłosić przemocy. Jednocześnie jest w tym pewne pocieszenie – skoro osoba stosująca przemoc umie zachowywać się inaczej np. na rodzinnych spotkaniach czy w obecności policjantów, oznacza to, że umie się kontrolować, po prostu wybiera różne zachowania wobec konkretnych grup ludzi. Warto pamiętać o tym, że wszyscy jesteśmy zdolni i do życzliwości, i do przemocy i że wybieramy swój sposób zachowania zależnie od sytuacji.
Kobieta bez mężczyzny nie jest nic warta:
„Choćby pił, choćby bił, byle był”, „Stara panna – co za straszny los”, „Kobieta bez mężczyzny nie jest w pełni kobietą – to pewnie feministka albo lesbijka i jest gorsza”
Minęły czasy, w których kobieta pozbawiona praw, bez ochrony lub opieki mężczyzny nie miała szans na bezpieczne, dostatnie i satysfakcjonujące życie. Każda osoba, niezależnie od płci, jest całością i niczego jej nie brakuje. Decydując się tworzyć z kimś związek, nie uzupełniamy jakiejś podstawowej ułomności. Jesteśmy dwoma całymi osobami, które pragną dać sobie niezwykły dar bliskiej relacji ze sobą nawzajem. Takie przekonania mogą doprowadzić więc do uzależniania swojej wartości od bycia z kimś, a to z kolei – do przystania na jakikolwiek związek, nawet gdyby nie był satysfakcjonujący, lub do tkwienia w związku ze strachu przed odejściem, mimo iż osoba nie jest szczęśliwa w tej relacji.
Mężczyzna jest zbyt silny i ma zbyt uprzywilejowaną pozycję, by doznawać przemocy:
„Przecież on jest od niej większy, z łatwością mógłby się obronić”, „Mięczaku, baba cię bije?”, „Jak nazywa się gwałt na mężczyźnie? Seks – niespodzianka”
Choć prawdą jest, że statystycznie mężczyźni wciąż mają fizyczną, prawną i często ekonomiczną przewagę nad kobietami, to statystyka odnosi się do tego, co najczęściej występuje w ogóle populacji. Nie można więc bazować tylko na ogólnych danych, analizując indywidualne przypadki. Konkretna kobieta może w jakimś obszarze życia radzić sobie lepiej niż konkretny mężczyzna i wykorzystywać taką przewagę przeciw niemu. Warto brać też pod uwagę to, że wielu mężczyzn deklaruje, iż przemocy w swoim życiu doznawali od innych mężczyzn.
Nie ma czegoś takiego jak gwałt w małżeństwie lub w związku:
„Seks to obowiązek małżeński”, „Nie da się zgwałcić prostytutki”
Do przemocy seksualnej przylgnęło wiele mitów, często omówionych tu wcześniej na podstawie innych form przemocy. Jednak wydaje się, że w przypadku przemocy seksualnej są one wyjątkowo silne. Przemoc seksualna to każda czynność seksualna, na którą osoba nie wyraża entuzjastycznej i świadomej zgody. Wejście w związek lub zawarcie małżeństwa nie jest jednoznaczne ze zgodą. Dlatego za każdym razem, gdy daną czynność seksualną wykonano wbrew woli innej osoby, mówimy o przemocy: bez względu na jej zachowanie, wygląd, stan cywilny czy wykonywaną pracę.
Ludzie się nie zmieniają – niektórym po prostu przeznaczone jest doznawanie lub stosowanie przemocy:
Każdego dnia każde nasze zachowanie jest naszym wyborem. Choć w osobach, które w przeszłości doznawały przemocy, często pozostają ślady przede wszystkim w postaci utartych sposobów funkcjonowania, nawyki te da się zmienić. Nie jest to praca łatwa, ale jeśli tylko dana osoba ma chęci oraz wsparcie, aby przełamać dany nawyk, zawsze jest to możliwe. Nigdy nie jest za późno, aby zatrzymać stary sposób działania i przeciwdziałać przemocy w swoim życiu.
Autorka: Joanna Kurowska
Bibliografia
- Alarcon Arias, L. (red.) (2008). Godne życie bez przemocy. Poradnik dla osób stosujących przemoc. Warszawa: Stowarzyszenie na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie “Niebieska Linia”.
- Paszkiewicz, W. (red.) (2020). Wyprawa PoMOC. Poradnik dla osób doznających przemocy. Warszawa: Stowarzyszenie na Rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie “Niebieska Linia”.